-

BenekEs : Jaskiniowiec, górołaz, pasjonat fotografii - śpiewam i gram na gitarze

W chińskiej dzielnicy w Bańskiej Bystrzycy - czyli "Akcja liść dębu" na Słowacji, w stylu czeskiego filmu, cz.4 (przedostatnia)

Następny wyjazd na Słowację został zorganizowany we współpracy z pozostałymi polskimi firmami, których przedstawiciele zjechali się w Żylinie, w budynku firmy „VURAL” – aby przeprowadzić inwentaryzacje swoich wyrobów na podstawie wykazów z odzyskanych karnetów ATA.

Tak jak przypuszczaliśmy po pobieżnych oględzinach, podczas komisyjnego otwarcia zaplombowanego pomieszczenia, inwentaryzacje wykazały braki eksponatów każdej firmy – wystawa była po prostu zdekompletowana. Czyli mamy klops: co teraz zrobić, jak zamknąć karnety ATA, jakie następne kroki podjąć?

Poprosiliśmy adwokata p. Waissa o zorganizowanie widzenia w areszcie śledczym z naszymi biznesowymi partnerami, organizatorami stałej ekspozycji naszych produktów w Żylinie.

Udało się takie widzenie zorganizować, więc udałem się z panem mecenasem na nie podczas kolejnej podróży na Słowację. Tam podczas rozmów z aresztantami wyjaśniła się sprawa braków eksponatów na wystawie. Otóż panowie zgodnie z pierwotnym planem wypożyczyli niektóre, wybrane eksponaty, które cieszyły się największym zainteresowaniem do różnych sklepów meblowych po całej Słowacji – aby na tej podstawie zebrać opinie klientów, szefów słowackich sklepów meblowych a także zebrać zamówienia na konkretne wyroby.

Teraz należało namierzyć przynajmniej te najdroższe i największe gabarytowo (m.in. nasz eksportowy zestaw wypoczynkowy 3+2+1 „CLIO”) i podjąć próby ich odzyskania lub sprzedaży. Udało się to tylko po części. Przy okazji dowiedzieliśmy się, że jeden z trójki zarządzających firmą organizującą wystawę w Żylinie nie został aresztowany i ukrywa się przed policją gospodarczą w Bratysławie.

I właśnie tego dotyczyła nasza czesko-filmowa „Akcja liść dębu” – postanowiliśmy go odszukać i pociągnąć za język, aby uzyskać dodatkowe informacje gdzie możemy odnaleźć brakujące eksponaty.

W tym celu wyruszyła kolejna wyprawa firmowa „RAMETY” z Raciborza, służbowym Polonezem, kierowanym przez pana Staszka, z obstawą chłopaków z serwisu reklamacyjnego, „uzbrojonych” w metalowe kolumny gazowe do krzeseł obrotowych!

Jak się dowiedzieliśmy z poufnych informacji od aresztantów, ich kolega ukrywał się u jego konkubiny a punktem kontaktowym była Chińska restauracja w Bańskiej Bystrzycy – gdzie pracowała jego była żona. Udaliśmy się tam i w tejże chińskiej restauracji skontaktowaliśmy się z byłą małżonką poszukiwanego.

Umówiliśmy się na spotkanie z nim na zapleczu restauracji, z dala od wścibskich oczu. Dowiedzieliśmy się od niego wielu bardzo pomocnych szczegółów, które pomogły nam potem namierzyć i odzyskać bardzo dużo brakujących eksponatów i przewieźć je do pomieszczenia wystawy w budynku „VURAL” w Żylinie.

Wciąż jednak były braki, utrudniające zamkniecie sprawy karnetów ATA, jednak byliśmy coraz bliżej do pomyślnego finału – co zostanie opisane w 5-tej, ostatniej już części sagi naszych słowackich przygód.

c.d.n.



tagi:

BenekEs
9 marca 2024 16:36
3     570    10 zaloguj sie by polubić

Komentarze:

bolek @BenekEs
9 marca 2024 19:43

Super historia. Super tytuł :-) 

zaloguj się by móc komentować

BenekEs @BenekEs
9 marca 2024 21:10

dzięki wielkie! 

zaloguj się by móc komentować

MarekBielany @BenekEs
9 marca 2024 23:30

No nie wiem, ale może być tak, że chińska jest wietnamską w dawnej Czechosłowacji.

To takie mniejsze podbrzusze w porównaniu z rosyjskim.

 

Chyba, że zobaczymy Krym i rzeki na górze mapy.

 

 

 

zaloguj się by móc komentować

zaloguj się by móc komentować