-

BenekEs : Jaskiniowiec, górołaz, pasjonat fotografii - śpiewam i gram na gitarze

Drogi Boże i drogi Policji są niewyśledzone! (cz.1)

Sytuacja opisana w notce miała miejsce w połowie lat 90-tych, niedługo po rozdziale Czechosłowacji na dwa odrębne państwa: Czechy i Słowację.

Pracowałem wówczas w dużej fabryce mebli "RAMETA" w Raciborzu, gdzie byłem Kierownikiem Działu Sprzedaży i Marketingu od kilku lat.

Do fabryki przyjechali biznesmeni ze Słowacji z miasta Żylina, którzy zamierzali handlować polskimi meblami i artykułami dekoracji wnętrz i w tym celu planowali zorganizować całoroczną wystawę w dobrej lokalizacji, na bazie której można było zapraszać właścicieli sklepów meblowych i pokrewnych aby zaprezentować im wyroby i zapraszać do stałej współpracy.

Wszystko zaczęło się obiecująco, w ogromnym wieżowcu w centrum Żyliny, należącym do poważnej firmy Vural - została zorganizowana stała wystawa produktów 12 polskich firm: kilku meblowych z meblami domowymi ( tapicerowane, skrzyniowe), biurowymi, oraz producentów lamp oświetleniowych, sztucznych kwiatów, artykułów dekoracyjnych, itp.

Wyroby zostały dostarczone na wystawę na bazie tzw. karnetów ATA ważnych na okres 1 roku, po tym czasie towary musiały zostać albo sprzedane i oclone albo przywiezione z powrotem do kraju a karnety ATA zamknięte i zakończone.

Plan przebiegał pomyślnie, zainteresowanie słowackich firm było duże, towary były konkurencyjne zarówno pod względem poziomu cen jak również jakości wykonania i dizajnu.

Po upływie ponad połowy roku jednak zaczęły się schody, ponieważ zarząd słowackiej firmy organizującej wystawę w Żylinie został nagle aresztowany przez słowacką policję z wydziału przestępstw gospodarczych z Bratysławy!

I właśnie tytuł notki jest dosłownym cytatem adwokata z miasteczka Martin p. Waissa - z którym kontaktowałem się później wielokrotnie w celu znalezienia rozwiązania wyjścia z impasu w jakim znalazły się polskie firmy: wystawa polskich wyrobów została zamknięta i zaplombowana przez słowacką policję a cała dokumentacja z nią związana - w tym wszystkie karnety ATA - została skonfiskowana prze policję z Bratysławy, jako materiał dowodowy.

Ponieważ potrafię się swobodnie komunikować w językach czeskim i słowackim, zostałem upoważniony przez wszystkie 12 polskich firm do reprezentowania ich we wszelkich sprawach związanych z odzyskaniem karnetów ATA i znalezieniem rozwiązania, w jaki sposób odzyskać nasze eksponaty - produkty i zakończyć sprawy zamknięciem karnetów i zwiezieniem wyrobów z powrotem do Polski lub ich wyprzedażą na Słowacji i ocleniem ich.

Ponieważ aresztowanie słowackich biznesmenów nie miało bezpośredniego związku z naszą z nimi współpracą, (aresztowano ich za przekręty na podatku VAT, związanego z fikcyjnym eksportem do Austrii na lewe faktury) - były duże szanse na pomyślne zakończenie sprawy.

Na tym zakończę pierwszą część, która właściwie jest tylko wprowadzeniem do następnej części, opisującej moje przygody na Słowacji, w tym także zorganizowane przez adwokata widzenie w areszcie śledczym!

Z pewną taką nieśmiałością odtwarzam notkę planowaną do publikacji 3 lata temu, przed moją operacją. Mam nadzieję że temat nie jest zbyt trywialny i nieistotny w obecnym czasie...

c.d.n.



tagi: polska  policja  biznes  słowacja  wystawa  współpraca  adwokat  żylina   bratysława   areszt   widzenie   meble   rameta   martin  wag  areszt śledczy  vural 

BenekEs
6 marca 2024 18:04
5     801    11 zaloguj sie by polubić

Komentarze:

bolek @BenekEs
6 marca 2024 18:25

Zapowiada się bardzo ciekawie :-) 

zaloguj się by móc komentować

qwerty @BenekEs
6 marca 2024 21:02

Temat nie jest trywialny. Czekamy na cd.

zaloguj się by móc komentować

MarekBielany @BenekEs
6 marca 2024 21:15

Pamiętam takie samochody oznakowane VB .

 

 

zaloguj się by móc komentować

Henry @BenekEs
7 marca 2024 06:04

Lubię się uczyć na cudzych błędach. Daję Plusa +

zaloguj się by móc komentować

Paris @BenekEs
7 marca 2024 07:50

Fajnie  sie  zapowiada  !!!

zaloguj się by móc komentować

zaloguj się by móc komentować