-

BenekEs : Jaskiniowiec, górołaz, pasjonat fotografii - śpiewam i gram na gitarze

Akcja "Akwarium" pod Wrocławiem

Zanim opiszę akcję akwarium, wyjaśnię tylko że chodzi o prywatny wyjazd związany z obiecanym urządzeniem akwarium przed świętami Wielkanocnymi dla trójki dzieciaków w wieku szkoły podstawowej, na podwrocławskiej wsi.

Wszystko zaczęło się on moich fotek na Facebooku, gdzie regularnie zamieszczałem fotki i filmiki z mojego małego, podwodnego ogrodu. Akwarytyką zajmuję się od dzieciństwa, uczyłem się od mojego taty, dzięki któremu znam się na tym naprawdę bardzo dobrze. 

Mój ojciec był miłośnikiem zwierząt, roślin i ogólnie przyrody. Po nim odziedziczyłem zamiłowanie do szeroko pojętej natury. Jako mieszkaniec małych, ciasnych mieszkań w bloku - nie było za wiele możliwości w posiadaniu zwierzątek domowych - ale i tak były one wykorzystywane zawsze do maksimum, wbrew protestom mamy, które szybko się kończyły, ponieważ zwierzaki szybko potrafiły pozyskać jej sympatię...

Przez czas wspólnego mieszkania z rodzicami mieliśmy w domu następujący zwierzyniec: rybki akwariowe (zawsze i wszędzie, najczęściej po kilka zbiornikó), ptaki takie jak kanarki, szczygły, papugi; chomiki, kot...

Na swoim już oczywiście akwaria (przez dzieciśtwo syna trzy duże zbiorniki po 200 l każdy!). w sumie przez ponad 35 lat małżeństwa akwarium było prawie zawsze, z małymi przerwami, gdy pracowałem długo poza domem, albo ubiegły rok - kiedy latem byłem zmuszony zlikwidować 35-letnie akwarium 160 l, ponieważ poważnie przeciekało i klejenie go mijało sie z celem.

W lutym postanowiłem założyć przynajmniej 60 litrowe akwarium z uwagi na fakt możliwej przeprowadzki w niedalekiej przyszłości do większego mieszkania po teściowej. Nie było sensu targać na poddasze wiekszego i cięższego zbiornika.

Wkrótce po tym dokupiłem dodatkowy zbiornik 30 l na narybek, głównie Gupików i innych rybek tzw "żyworodnych" typu Mieczyki, Molinezje itp. Wykorzystałem też starą, solidną obudowę po starym, dużym akwarium z zainstalowanym w niej oświetleniem (2 świetlówki po 60 cm każda)...

Obudowa ma 100 cm szerokoći, a nowe 2 mniejsze akwaria w sumie 90 cm, więc pasują do siebie teraz idealnie. Znajomi obserwujący moje fotki na fejsie zachwycali sie efektami mojej pracy i pasło hasło: " my też chcemy mieć takie fajne akwarium, pomóż nam je urządzić".

Obietnica padła i nadszedł czas realizacji, akurat okres przedświąteczny był idealny aby dzieciakom sprawić fajny prezent na Wielkanoc.

I tutaj zaczyna sie właściwa akcja "Akwarium pod Wrocławiem" (konkretnie za Oleśnicą, ok. 40 km od Wrocławia).

Solidne podstawy ku temu były: w domku jednorodzinnym z 3 dzieciaków było już w miarę duże akwarium ok, 120-litrowe z podstawowymi urządzeniami typu: grzałka, filtr i oświetlenie - niestety z powodu braku znajomości podstawowych zasad akwarystyki roślinki marniały a rybki nie utrzymywały sie prze życiu, więc zbiornik był praktycznie opustoszały, ponury, ciemny i bez rybek (dosłownie 3 rybki na krzyż)...

Głównymi powodami takiego stanu rzeczy były: zbyt częsta wymiana całości wody (co nie pozwalało na utworzenie się w zbiorniku równowagi biologicznej a bez tego wiekszość rybek nie pożyje długo), oświetlanie akwarium tylko wieczorami (rośliny są bez szans wtedy) oraz oszczędne dogrzewanie wody grzałką,

Po wytłumaczeniu że rybki akwariowe to są ryby TROPIKALNE i potrzebują warunków zbliżonych do naturalnych - gdzie słońce świeci 12 godzin dziennie i jest ciepło nawet zimą (temperatury od 23 stopni minimum do nawet 30 stopni dla niektórych gatunków i do rozmnażania wiekszości)

Po przyjeciu tych podstaw do wiadomości przez domowników (to był mój jedyny warunek realizacji obietnicy - nie miałem zamiaru przywozić rybek i roslin na zmarnowanie) rozpoczęły sie przygotowania, które znalazły swój finał na kilka dni przed Wielkanocą:

1. Rano wyłowiłem z mojego mniejszego zbiornika do 10-;itrowego wiadra ok, 50 szt, narybku Gupików, które się u mnie świeżo urodziły + trochę roślinek, nadmiernie rozrośniętych;

2. Zrobiłem bogate zakupy w sklepie zoologicznym w Raciborzu zarówno roślin jak i rybek, bardzo profesjonalnie zapakowanych w woreczki foliowe, włożone poziomo do ogromnego styropianowego pudła, ledwie się mieszczącego na szerokość w duzym bagażniku Audi A4.

Budżet na zakupy był dosyć bogaty, co pozwoliło na zakupienie dużej ilości dosyć drogich roślinek, przewożonych w drugim wiaderku z przodu auta przy siedzeniu pasażera, oraz zakup ok. 100 rybek, odpowiednio dobranych, tak aby sobie wzajemnie nie robiły krzywdy i dobrze się czuły w zbliżonych warunkach pod względem temperatury itd.

3.Od razu po zakupach wyruszyłem w trasę do Wrocławia, jadąc z Raciborza orzez Krapkowice i tam już autostradą A4 do Wrocławia. Z uwagi na wrażliwy ładunek jechałem oczywiście dużo wolniej niż można (dodatkowo cały bagażnik do połowy wysokości był załadowany spakowanym w gazety i mocne torby szkłem, które zostało po zmarłej mamie - a którego nikt w Raciborzu albo nie chciał, albo po prostu nie miał miejsca aby go zagospodarować - tam zas przyjęto je chętnie).

Trasa była trochę okrężna ale bardziej dogodna do płynnej jazdy, ponieważ z autostrady zjechałem przed samym Wrocławiem i potem już jadąc stosunkowo nową obwodnicą od wschodniej strony objechałem bokiem całe miasto, wjeżdżając dopiero na północnych peryferiach, blisko Centrum Handlowego "KORONA" i kierując sie na Oleśnicę (okolice znam bardzo dobrze, ponieważ pracowałem tam w latach 2007 - 2010).

4.Na miejsce akcji dotarliśmy z dobrym kolegą, który dosiadł się do mnie we Wrocławiu ok. godziny 19-tej, kiedy juz sie ściemniało. Sprawnie rozładowaliśmy towar w kolejnosci: najpierw rybki, które od razu najstarszy z dzieciaków chłopak wpuszczał do akwarium, potem dopiero szkła i inne rzeczy.

Roślinki z wiaderka zostały posadzone w akwarium nastepnego dnia i wtedy dopiero można było zobaczyć efekty akcji w całej okazałości. Rybki zniosły transport nadspodziewanie dobrze, bilans strat to 2 szt, na ok, 150 rybek!

(padły w ciagu kilku następnych dni 2 Prętniki Karłowate, rybki bardzo delikatne i trudne w utrzymaniu w alwariach, szczególnie razem z innymi rybkami).

Podsumowując, akcja przebiegła zgodnie z planem (właśnie mija dokładnie miesiąc), dzieciaki są zachwycone, rodzice zadowoleni a akwarium ma się do dzisiaj bardzo dobrze - co widzę na kolejnych filmikach, które sobie regularnie wypraszam aby je zrobić i mi pokazać, aby trzymać rękę na pulsie i reagować gdyby coś się działo w nim nie tak.

Dzieciaki zainteresowały się bardziej przyrodą, najstarszy chcę sie nauczyć akwarystyki i założyć własne mniejsze akwarium w przyszłości. Czas pokaże czy będzie wytrwały w tym, ja chętnie służę poradą i udzielę wszelkich wskazówek.

P.S. Około 2 tygodnie wcześniej miała miejsca akcja "Mebelki", gdyż w pokoju Juniora zamieniłem jego starą, jeszcze dziecięcą meblościankę - na bardziej pakowną meblościankę mamy, wprawdzie dużo starszą ale wykonaną z solidnych materiałów i w bardzo dobrym stanie. Znajomi, widząc fotki wystawionej na korytarz meblościanki dla dzieci w kolorze jasna sosna z zielonymi wstawkami, naprawdę bardzo dobrze utrzymanej, bez żadnych uszkodzeń z dużym buirkiem z nadstawką, z kontenerkiem na kółkach oraz szafą ubraniowa i bieliżniarką - postanowili ją zagospodarować dla najmłodszej, niespełna 9-letniej dziewczynki, której mebelki sie bardzo spodobały.

Dzielna dziewczynka sama sobie wymalowała ścianę w pokoju na zielono, na koniec umieszczając tam swoje rysunki i inskrypcje, które potem i tak zakryła meblościanka, po przywiezieniu jej z Raciborza, wynajętym w tym celu lokalnym transportem, którego pracownice bardzo sprawnie poznosili meble z mojego poddasza a następnie pownosili wszystko do domku na 2 piętro i poustawiali na docelowym miejscu.

Z akcji "Akwarium" wróciłem dopiero w sobotę przed Wielkanocą, ponieważ w piątek zachciało mi sie w drodze powrotnej zwiedzania z przewodnikiem Zamku w Oleśnicy (byłem tam wielokrotnie i nawet nocowałem - ale nigdy nie miałem okazji pozwiedzać, chociaż nawet mieszkałem krótko w Oleśnicy w okresie: jesień 2014 - wiosna 2015 roku). Dzień był upalny i zwiedzanie tak mnie wymęczyło (dobre 3 godziny ciągłego łażenia, w tym wejście na najwyższą więżę z tarasem widokowym) - że postanowiłem pozostać na noc w okolicy i wracać dopiero nazajutrz.

Wcześniej nie spałem za wiele, robiąc sesje fotograficzne m.in. na Zamku w Dobroszycach, co spowodowało deficyt snu i powrót autem był z problemami i licznymi przystankami, bo oczy sie ciągle kleiły za kierownicą...



tagi:

BenekEs
27 kwietnia 2024 16:59
8     651    11 zaloguj sie by polubić

Komentarze:

Paris @BenekEs
28 kwietnia 2024 16:07

Super,...

...  tez  ,,bawilam  sie  w  akwarium,,  ladnych  parenascie  lat  temu  !!!

 

Wszystko  bylo  ladnie-pieknie  dopoki  nie  zachcialo  mi  sie  bojownikow.  Kupilam  sobie  takie  2  przepiekne  samce  -  jeden  niebieski  drugi  czerwony  -  w  sklepie  z  rybkami  kolo  kina  ,,Femina,,  w  Warszawie.  Wpuscilismy  je  -  z  bylym  mezem  -  do  akwarium  z  innymi  rybami  i  bacznie  obserwowalismy,  zeby  sie  nie  zaczely  tluc,...  ale  byly  bardzo  ,,spokojne,,  i  tylko  od  czasu  do  czasu  ,,fikaly  do  siebie,,  demonstrujac  swoje  piekno.  W  tym  czasie  pozostale  rybki  ,,chowaly  sie,,  po  katach.

I  tak  bylo  przez  caly  tydzien  do  piatku,  tj.  do  czasu  kiedy  nie  wyjechalismy  na  weekend  do  moich  rodzicow  pod  Warszawe.  Kiedy  wrocilismy  w  niedziele  po  poludniu  zastalismy  akwarium  jak  po  zbombardowaniu.  70%  rybek  bylo  ,,zamordowanych,,  reszta  byla  silnie  okaleczona,  w  tym  tych  2  ,,sprawcow,,  tego  pobojowiska  przedstawialo  widok  nedzy  i  rozpaczy,  byly  to  plywajace  korpusy  bojownikow,  a  wlasciwie  dogorywajace,  po  welonowych  ogonach  nie  bylo  nawet  sladu,...  resztki  roslin  poszarpane  na  drobne  kawalki.  Wlasciwie  to  przezylo  ten  ,,kataklizm,,  tylko  kilka  gupikow,  mieczykow,  neonkow,  bocja  i  ze  2  glonojady.  Bylismy  w  szoku,  a  szczegolnie  ja,  nie  moglam  uwierzyc  w  to  co  zobaczylam  w  moim  tak  wychuchanym  i  wypielegnowanym  akwarium,  ktory  byl  powodem  ,,zazdrosci,,  prawie  calej  mojej  rodziny  i  znajomych,...  zreszta  ten  przykry  widok  to  pamietam  do  dzis  i  wtedy  tez  zapadla  decyzja  o  likwidacji  naszego  akwarium.  

zaloguj się by móc komentować

ParysvelParwowski @BenekEs
28 kwietnia 2024 22:12

Miałem akwaria od dziecka - pierwsze ramowe, do końca życia będę pamiętał zapach suszonego dafnia. Ostatnie moje akwarium to 450 litrów, zlikwidowałem z dwóch powodów - cen energii elektrycznej i braku miejsca na książki. Lubiłem pyszczaki, a pawiookie można było karmić z ręki np. mrożonym sercem. W takim zbiorniku przez 5 lat nie wymieniałem wody, czyściłem akwarium co minimum pół roku i wymieniałem część wody.

zaloguj się by móc komentować

BenekEs @ParysvelParwowski 28 kwietnia 2024 22:12
29 kwietnia 2024 17:08

też jeszcze pamiętam akwaria ramowe uszczelniane minią, za kawalera od wiosny do jesieni sam łowiłem żywy plankton siatkę z pończochy na długim kiju, rowerkiem się jeżdziło do parku albo do zbiorników przeciwpożarowych...

dzisiaj strach by był co w tej wodzie jest w sensie zanieczyszczeń chemicznych, niewidocznych gołym okiem...

zaloguj się by móc komentować

BenekEs @Paris 28 kwietnia 2024 16:07
29 kwietnia 2024 17:16

U mnie Bojowniki w ogólnym akwarium nigdy aż tak nie rozrabiały, to że 2 samce nie mogą być razem to akurat wiedziałem i tylko 1 samczyk + kilka samiczek zawsze miałem...

Rok temu Bojownik zaczepił raz dużego Skalara i potem miał już przechlapane, oczywiście Skalar nic mu nie zrobił bo jest za wolny i za mało zwrotny - ale Bojownik omijał go szerokim łukiem juz zawsze a jak tylko Skalar ruszał w jego stronę - to spierniczał w podskokach...

Obecnie mam 1 samca Bojownika w malutkim 15-litrowym akwarium z 1 samiczką, która sobie radzi z jego agresją. (poprzednia sobie nie radziła i dałem ja do ogólnego akwarium, gdzie ma się bardzo dobrze i żyje w zgodzie z innymi rybkami.

Największe rozrabiaki jakie miałem dawno dawno temu - to były Wielkopłetwy Wspaniałe zwane też Makropody (te by wykończyły wszystkie ryby gdyby nie szybka interwencja) oraz jakieś Akary, nie pamietam już jakie - ale ich kariera była bardzo krótka, od razu odłowiłem i odniosłem sprzedawcy!

zaloguj się by móc komentować

Paris @BenekEs 29 kwietnia 2024 17:16
29 kwietnia 2024 21:40

Nas  sprzedawca...

...  nie  raczyl  nawet  poinformowac  !!!

 

Z  drugiej  strony  gdyby  sprzedawca  nas  poinformowal  to  bysmy  ich  nie  kupili  i  kolko  by  sie  zamknelo.  Cale  szczescie,  ze  nie  kupilam  wczesniej  kilku  paletek,  bo  zal  moj  bylby  wtedy  dlugo  nieutulony.  W  koncu  te  rybki  i  akwarium  kosztowalo  nas  niezly  ,,kawalek  grosza,,  i  czasu,...  no  ale  i  frajda  byla  niesamowita.  Nie  przypuszczalam  jednak  wtedy,  ze  to  tacy  MORDERCY,...  albo  ja  na  takich  trafilam,...  ale  autentycznie  byly  tak  piekne,  ze  nie  moglam  sie  oprzec  zeby  ich  nie  kupic.

Nawet  jak  pokazalam  sprzedawcy  zdjecia   zdewastowanego  akwarium  to  tez  ciezko  mu  bylo  uwierzyc,...  ale  niedlugo  po  tej  mojej  dewastacji  ogladalam  jakis  film  w  magnetowidzie  z  kasety  -  bo  byl  to  poczatek  lat  90-tych,  ze  w  Azji  to  urzadzane  byly  nawet  jakies  zawody  w  walkach  bojownikow.  No  i  rzeczywiscie  na  filmie  te  bojowniki  naparzaly  sie  do  ,,ostatniej  krwi,,...  cos  niesamowitego.  Po  filmie  latwiej  mi  bylo  uwierzyc,  ze  one  te  bojowniki  sa  jednak  zdolne  do  takiej  dewastacji...  lepiej  je  trzymac  w  separacji  i  nigdy  2  samcow  razem,  bo  to,  ze  do  siebie  ,,fikna,,  jest  zawsze  tylko  kwestia  czasu,...  po  prostu  taka  ich  natura.

 

zaloguj się by móc komentować

BenekEs @BenekEs
29 kwietnia 2024 23:42

U mnie Bojownik to się bił nawet ze swoim odbiciem w szybie akwarium! Tak, w Tajlandii organizują walki Bojowników hazardowe, są zakłady tak jak przy walkach kogutów, są nazywane przez to Bojownik Syjamski (dawna nazwa Tajlandii).

Ale dziwię sie że inne rybki sponiewierały, bo jednak to są rybki bardzo powolne i większość innych rybek, bardziej szybkich i zwinnych łatwo im ucieka a do dużo większych to one nie mają wstanu...

U mnie nigdy się nie zdarzyło aby Bojownik sponiewierał jakąkolwiek inną rybkę, oprócz samiczki własnego gatunku a i to nie zawsze...(nie mówię oczywiście o 2 samcach - bo te się mogą nawzajem pozabijać, jak są równie silne).

 

zaloguj się by móc komentować

Paris @BenekEs 29 kwietnia 2024 23:42
30 kwietnia 2024 00:10

Przez  krotki  czas...

...  mialam  jednego  bojownika  w  takim  wielkim,  szklanym  kielichu  i  on  faktycznie  ,,bil  sie,,  czasami  ze  swoim  odbiciem  w  lustrze,  jak  go  prowokowalam.  Wygladalo  to  bardzo  interesujaco.

Potem  dorzucilam  mu  do  towarzystwa  ladnego,  czerwonego  welona  -  juz  nie  pamietam  czy  to  byl  samiec  czy  samiczka,...  znowu  po  jakiejs  naszej  nieobecnosci  tez  go  ,,zaciukal,,.  Wtedy  skonczylam  z  ,,rybkami,,  definitywnie,...  ale  fascynacja  nimi  pozostala  do  dzis. 

zaloguj się by móc komentować

MarekBielany @BenekEs 29 kwietnia 2024 17:16
1 maja 2024 22:59

To jest smutne co Kolega pisze.

 

P.S.

do sprzedawcy !?

 

 

zaloguj się by móc komentować

zaloguj się by móc komentować